When two forces clash [5/7]

 

Bokuto nie było w łożu, ale gdy Akaashi przekroczył próg komnaty, Alfa wyłonił się z przylegającej do pokoju łazienki, ziewając szeroko i przeciągając się jak kot. Na widok Omegi jego oczy się rozjaśniły.

- Akaashi! Dzień dobry!

- Dzień dobry, Bokuto-san – odparł cicho, spuszczając wzrok.

Alfa podszedł do niego i objął, wciskając nos w jego szyję i wdychając jego zapach.

- Byłeś na śniadaniu? Mogłeś mnie obudzić, poszedłbym z tobą – powiedział, z ukontentowaniem miziając nosem jego szyję.

- Nic z tych rzeczy, Bokuto-san. Król Iwaizumi poprosił mnie o pomoc z księciem Tooru – przyznał, biernie poddając się pieszczotom.

Czy Bokuto naprawdę oczekiwał, że Akaashi będzie aktywnie uczestniczył w ich zbliżeniach? To kłóciło się ze wszystkim, co mu wpojono przez ostatnie lata. Wszyscy jego nauczyciele powtarzali, że oddanie się swemu Alfie to jego obowiązek, nie przyjemność. Jasno sugerowano, że tylko dziwki czerpią z tego przyjemność. Że to Alfy chciały zaspokoić swoje pragnienie, a omegi były po prostu do tego odpowiednio wyposażone. Akaashiemu nawet nie przyszło do głowy, by z takiej unii wyciągnąć coś dla siebie. By aktywnie w tym uczestniczyć.

Bokuto naparł na niego biodrami, mrucząc mu cicho do ucha. Złapał go pod udami i bez najmniejszego problemu podniósł, oplatając się jego nogami w pasie. Chwilę później jego usta odnalazły wargi Akaashiego, a gorący język wsunął się między nie, szukając kompana do pieszczot. Dwie silne dłonie zacisnęły się na jego jędrnych pośladkach, ściskając je zaborczo, ale z wyczuciem. Akaashi złapał Alfę za ramiona dla utrzymania równowagi. Wzwód Alfy otarł się o jego jądra i coś ścisnęło go dziwnie w żołądku. Pokój zawirował i po chwili już leżał przyciśnięty do łóżka, z ciałem Alfy dociskającym go do materaca. Bokuto przesunął ręką po jego boku, ocierając się o niego biodrami, wyraźnie rozochocony.

Akaashi zawahał się. Czy odwzajemnienie się w jakikolwiek sposób sprawi, że Bokuto przemyśli jeszcze raz oznaczenie innej Omegi? Akaashi był gotowy na wiele poświęceń, byleby uniknąć takiego upokorzenia. Tylko jak miał się za to zabrać?

- Bokuto-san… - Akaashi jakoś zdołał przerwać pocałunek i odwrócił głowę w bok, czując łzy napływające mu do oczu.

Bokuto zamarł i odsunął się, patrząc na niego szeroko rozwartymi oczami.

- ‘kaashi? – spytał niepewnie.

- J-ja… Przepraszam, Bokuto-san, nie czuję się dzisiaj najlepiej – skłamał cicho, przełykając łzy.

Alfa uniósł się na przedramionach. Jego oczy patrzyły na Omegę z niepokojem.

- Coś cię boli? Może zjadłeś coś nieświeżego? Możemy iść do medyka.

Akaashi pokręcił głowę, ocierając łzy wierzchem dłoni.

- Nie spałem zbyt dobrze – brnął dalej. Uśmiechnął się słabo. – Interwencja medyka nie będzie potrzebna.

- Jesteś pewny? – Bokuto nadal nie wyglądał na przekonanego. – To żaden problem, żeby tu do nas zajrzał.

- Jestem pewny, Bokuto-san, dziękuję.

Alfa zsunął się z niego. Mało subtelnie poprawił ułożenie swego nabrzmiałego penisa, by materiał za bardzo go nie uciskał. Akaashi trochę niedowierzał, że Alfa tak łatwo odpuścił. Myślał, że Bokuto bez względu na wszystko będzie chciał go posiąść. Widać go nie docenił.

- Jadłeś coś? Może to z głodu – martwił się dalej Alfa. Klęknął na łóżku i podciągnął kołdrę, nakrywając nią Akaashiego po czubek brody. – Mogę ci coś przynieść z kuchni.

Słysząc jego zmartwiony głos i widząc zatroskany wyraz twarzy Akaashi poczuł, że nowe łzy napływają mu do oczu. Chcąc się go choć na chwilę pozbyć z sypialni, skinął mu potakująco głową.

- Byłbym bardzo wdzięczny, Bokuto-san.

Alfa wyprostował się, zadowolony, że może jakoś pomóc. Zeskoczył z łóżka i z werwą założył buty.

- Zaraz będę z powrotem, o nic się nie martw, wszystkim się zajmę, Akaashi! – zapewnił i dosłownie wybiegł z komnaty.

Akaashi skulił się w kłębek, pozwalając łzom płynąć swobodnie.

Bokuto wrócił z tacą pełną jedzenia oraz dzbankiem gorącej herbaty miętowej, która miała mu pomóc poczuć się lepiej. Akaashi podziękował mu cichutko. Usiadł wsparty o poduszki i popijał ją w ciszy. Łzy ciągle płynęły mu po policzkach, bo ilekroć próbował je powstrzymać, wracały z podwójną mocą. Bokuto patrzył na niego ze zwieszonymi ramionami, gotowy mu przychylić nieba, byleby tylko jakoś pomóc, ale nic nie pomagało. Nieważne, co zaproponował, oczy Omegi pozostawały smutne.

Spędzili w komnacie z pół dnia. Akaashi zakopany w pościeli i skulony w kulkę, z Bokuto leżącym tuż za nim. Alfa mruczał uspokajająco, masując delikatnie jego brzuch i trącając nosem znak na jego szyi. Jego zapach był uspokajający i odprężający.

Akaashi z zazdrością pomyślał o Oikawie. Choć to, co go spotkało w ostatnim czasie, było okropne, koniec końców Oikawa dobrze na tym wyszedł – Iwaizumi chciał go u swego boku i był gotowy w pełni się z nim związać, by uwolnić go przed kalectwem. To więcej niż inne Alfy byłyby w stanie kiedykolwiek zaproponować, bez względu na status społeczny i pochodzenie. Akaashi nie miał problemu z należeniem do Alfy. Nigdy jednak nie przypuszczał, że będzie musiał się nim z kimś dzielić.

W porze obiadu Bokuto wyciągnął go do sali królewskiej, gdzie pozostali generałowie i ich omegi schodzili się na posiłek. Nikt nie powiedział nic na jego zaczerwienione oczy, choć siedzące przy stole omegi patrzyły na niego ze współczuciem. Kenma przyszedł na końcu razem z Kuroo, przemawiając się z nim, jakby znali się całe życie. Akaashi odetchnął z ulgą, widząc, że nic mu nie jest. Gdy wracali do zamku dzień wcześniej, Kuroo i Kenma jeszcze nie wyszli z lasu. Trochę obawiał się, że Kuroo wykorzysta okazję, bo Kenma od razu wpadł mu w oko. Na szczęście Kuroo musiał mieć lepszy charakter niż jego mroczny wygląd sugerował, bo Kenma nie tylko wyglądał na całego i zdrowego, ale też aktywnie uczestniczył w konwersacji, co rzadko mu się zdarzało.

Oczywiście, Kenma od razu zauważył, że coś jest nie tak. Kuroo też spoglądał dziwnie na Bokuto, marszcząc brwi, ale nie mieli okazji nic powiedzieć, bo siedzieli od nich za daleko. Miya za to nie spuszczał z niego wzroku przez cały posiłek, intensywnie się nad czymś zastanawiając.

Jak wszyscy oczekiwali, Iwaizumi nie pojawił się na posiłku. Kuroo i Miya żartowali sobie, że wreszcie jego obsesja na punkcie księcia znalazła swoje ujście. Nie obeszło się też bez kilku sprośnych żartów, na szczęście po podaniu jedzenia rozmowy głównie ucichły. Bokuto prawie w ogóle się nie odzywał, trącając widelcem jedzenie na swoim talerzu i przerzucając je z kąta w kąt.

Gdy skończyli, Miya jako pierwszy wstał ze swojego miejsca i obszedł stół.

- Bokkun, porywam twojego Omegę na trochę – zapowiedział, łapiąc Akaashiego za nadgarstek.

- Akaashi nie czuje się zbyt dobrze! – zaoponował Alfa.

- To tym bardziej pobycie z dala od ciebie dobrze mu zrobi – dogryzł mu Miya, uśmiechając się irytująco.

Bokuto niemal się opluł, protestując głośno.

Akaashi westchnął i pozwolił się pociągnąć w stronę drzwi. Był ciekawy, czego Miya może od niego chcieć.

Generał zaprowadził go do małej biblioteczki położonej w sercu zamku. Mało kto miał do niej dostęp, gdy u władzy był ojciec Tooru. Teraz jej prestiż praktycznie nie istniał, gdy większość ludzi zamieszkująca zamek nie umiała czytać. Miya zatrzasnął za nimi drzwi i odetchnął cicho, drapiąc się po głowie.

- Uhm… - zaczął Omega. Był zakłopotany i uciekał wzrokiem przed pytającym spojrzeniem stojącego przed nim arystokraty. – Masz ochotę dobić targu? – spytał w końcu, zbierając się w sobie.

- Targu? – zdziwił się Akaashi.

Miya skinął głową i podszedł do biurka. Rozsiadł się wygodnie, podpierając rękami o blat. Jego nogi dyndały do przodu i do tyłu.

- Potrzebuję, żeby ktoś… nauczył mnie czytać i pisać – przyznał. – Oraz nauczył wszystkiego, co powinienem wiedzieć o życiu w waszej kulturze. W zamian ja pomogę tobie.

- Mogę wiedzieć, jaki jest powód tej prośby?

Akaashi nie ukrywał zaskoczenia. Choć Bokuto i pozostali byli otwarci na ich kulturę i nie skreślali na starcie ich tradycji, rzadko dopytywali o szczegóły. Większość z nich była zbyt dumna, by poprosić o pomoc w czymś tak prozaicznym jak czytanie czy pisanie. Akaashi nie sądził, by Miya, najdumniejszy z nich wszystkich, prosił o pomoc bez przyczyny.

- Iwaizumi obiecał alfom, że dostaną szlachetnie urodzoną Omegę. – Miya wzruszył ramionami. – Mnie obiecał Alfę. Brak tych umiejętności działa na moją niekorzyść. Nie chcę być postrzegany jak „niewykształcony brudas”. – Miya uniósł brwi. – Więc? Zrobisz to?

Akaashi zastanowił się chwilę. Uczenie Miyi wydawało się dobrym pomysłem. Miałby wtedy jakieś zajęcie i mógłby dowiedzieć się więcej o kulturze swego Alfy. Szczerze mówiąc, nie widział żadnych negatywnych stron takiego układu. Plus miał pomysł, jak Miya mógłby pomóc jemu.

- Zgoda – powiedział. – Nauczę cię wszystkiego, co musisz wiedzieć. A w zamian za to… - urwał. Czuł, że jego policzki oblewają się szkarłatem. – W zamian za to – powtórzył słabo – nauczysz mnie, jak zadowolić Alfę.

Ledwo to z siebie wykrztusił. Od razu obejrzał się na wszystkie strony, czy aby na pewno nikt tego nie słyszał. Gdyby jego ojciec to usłyszał, dostałby zawału.

Miya zamrugał, kompletnie zbity z tropu. Potem parsknął śmiechem.

- Umowa stoi! – zgodził się ochoczo, szczerząc od ucha do ucha. 


Dwa dni po tym, jak on i Miya zdecydowali sobie wzajemnie pomóc, nadszedł czas na pierwszą lekcję. Bokuto naburmuszył się, że Miya ponownie porywa gdzieś Akaashiego i nie chce mu powiedzieć, co będą razem robić, ale nie próbował ich powstrzymać.

Miya był chętny do pracy, choć skrępowany swoimi brakami w edukacji. Zdawał sobie sprawę, że w Aoba Johsai tylko ludzie o niskim statusie nie umieli czytać ani pisać i musiał czuć się źle z myślą, że należy do tej grupy. Nie uważał się też za super inteligentnego, przez co jego pierwsze doświadczenie z czytaniem było niezdarne i pełne pomyłek. Dopiero widząc, że Akaashi jest cierpliwy i zrównoważony i bez problemu wraca do już przerobionych treści, Miya trochę się rozluźnił i skupił bardziej na nauce niż stresie i tym, że ktoś widzi go w tak kompromitującej sytuacji.

Akaashi nigdy wcześniej nikogo nie uczył, ale koniec końców doszedł do wniosku, że dobrze mu szło.

- Postaraj się z czymś to skojarzyć – zaproponował, kreśląc na kartce różne kształty. – To ciekawy sposób na to, żeby je szybciej zapamiętać, na przykład A jak Aoba Jousal. – Akaashi narysował kanciasty zamek ze strzelistą wieżyczką, która do złudzenia przypominała pierwszą literę alfabetu. B obrócił i dorysował brzuszkom spiczaste rogi, a potem twarz po drugiej stronie litery.

- Wygląda jak Bokuto z gołą dupą na głowie – parsknął Miya.

Akaashi uśmiechnął się lekko.

- Teraz już na pewno nie zapomnisz B.

- Będę wybuchał śmiechem za każdym razem, jak go zobaczę – mruknął Miya, niezgrabnie skrobiąc na papierze literę za literą. Wąskie pióro wyglądało niezgrabnie w ręce nawykłej do trzymania o wiele grubszej rękojeści miecza. Z daleka było widać, że były to ręce wojownika.

Po około dwóch godzinach i przerobieniu dziesięciu liter alfabetu, nadeszła kolej na zamianę ról.

- Więc… - Miya spojrzał na niego z uśmieszkiem, wreszcie wchodząc na temat, na którym dobrze się znał. – Chcesz być dobry w łóżku.

Akaashi zarumienił się jak piwonia. Choć wiedział, że te lekcję będą dla niego bardzo wstydliwe i że bez rumieńców się nie obędzie, nie czuł się ani trochę mniej zażenowany, gdy Miya tak bez oporów o tym mówił.

- Nie musisz tego mówić w ten sposób – mruknął Akaashi.

- A jak mam to nazwać? Jesteście tutaj strasznie pruderyjni.

- W naszej kulturze seks z Alfą jest obowiązkiem Omegi – wyjaśnił Akaashi. Chciał, by Miya dobrze zrozumiał, jak bardzo mu zaufał, prosząc go o coś tak nieprzyzwoitego. – Omegi, którym się to podoba, są określane mianem bezwstydnych dziwek lub pracują jako prostytutki. – Z każdym jednym zdaniem Miya robił coraz większe oczy. – Gdyby mój ojciec usłyszał, o co cię poprosiłem, dostałby zawału – przyznał.

- A mimo to jesteś gotów to zrobić dla „dzikusa”?

- Mam swoje powody – odparł lakonicznie. Bycie dziwką było lepsze niż bycie częścią haremu. Przynajmniej miałby pewność, że jego pozycja nie jest zagrożona, a jego dzieci odziedziczą po nim należne im tytuły. Pretendenci do tronu od lat krwawo walczyli o władzę. Akaashi był niemal pewny, że wiele bękartów króla zamordowano za dziecka, by nie mogły rościć sobie praw do korony.

- Wasza kultura jest mega pokręcona.

- To samo ja mogę powiedzieć o twojej.

- A jednak obaj tu jesteśmy – podsumował Miya. – Okej, więc… nasze alfy lubią aktywnych uczestników w łóżku, a nie – machnął ręką – ładnie pachnące kłody. Ale najpierw… Wróćmy do tego „obowiązku Omegi”. Co czujesz, kiedy Bokkun cię posuwa?

Akaashi zachłysnął się własną śliną.

- Jakie to ma znaczenie.

- Och, uwierz mi, ogromne. – Miya wzruszył ramionami. – Nigdy nie zadowolisz Alfy takiego jak Bokuto, jeśli będziesz robił to tylko z poczucia obowiązku lub z obawy, że za odmowę spotka cię kara. Alfy tacy jak on mają silny instynkt opiekuńczy. Założę się, że Bokkun nadskakuje ci na każdym kroku. W łóżku jest tak samo. Jeśli zobaczy, że seks z nim sprawia ci przyjemność, napali się jak szalony, możesz mi wierzyć na słowo. Jeśli jednak zobaczy, że tylko on czerpie z tego przyjemność… A zobaczy prędzej czy później, nawet on nie jest taki głupi… Dopadnie go frustracja.

A potem zacznie szukać rozkoszy tam, gdzie zostanie przyjęty z otwartymi ramionami, dopowiedział sobie Akaashi w myślach.

- To nie jest… nieprzyjemne – przyznał po dłuższej chwili. – Całkiem miłe w sumie.

Miya parsknął.

- Miłe. O stary, to się zdziwisz. Ale jeśli nie jesteś całkiem na nie… Następnym razem, kiedy będziecie to robić, obejmij go za szyję i wpleć mu ręce we włosy. Przy każdym pchnięciu, które sprawi ci jakąkolwiek przyjemność, nie powstrzymuj jęków. Daj mu znać, że ci się podoba, żeby wiedział, że robi coś dobrze. Nie zaszkodzi też wypowiedzenie jego imienia w trakcie. Alfy strasznie to nakręca, kiedy wiedzą, że to dzięki nim Omega zaznaje rozkoszy. Dobry podkład dźwiękowy to klucz do sukcesu.

- Okej – zgodził się Akaashi, trochę nieprzekonany. Nie miał powodów, by nie wierzyć Miyi. Atsumu był doświadczony w łóżku.

- To teraz lekcja numer dwa. – Miya podszedł do niego niebezpiecznie blisko. Akaashi mimowolnie się cofnął. – Nie spinaj się tak. Masturbujesz się czasem? – Widząc przeczące kręcenie głową, znowu zrobił wielkie oczy. – Jezu, serio? Co z rują?

- Jest nieprzyjemna i bolesna – przyznał Akaashi. – Mój nauczyciel uprzedził mnie, że tak będzie.

- Ugh. Jeśli chcesz, by Bokkun zobaczył gwiazdki z wrażenia, musisz sam nauczyć się obsługiwać własne ciało. Twoje zadowolenie to jego zadowolenie.

- I każdy Alfa tak do tego podchodzi? – spytał Akaashi sceptycznie.

Miya zaśmiał się sucho, łapiąc go w pasie i przyciągając do siebie tak, że ich ciała się stykały.

- Zdecydowanie nie. Ale tak działa ptasi móżdżek twojego Alfy, więc na tym się skupimy.

Z tymi słowami, Miya złapał go za kark, nachylił się i go pocałował. Akaashi zamarł. Oczy rozszerzyły mu się komicznie. Atsumu odsunął się lekko.

- Rozluźnij się – polecił. Przesunął dłoń na policzek Akaashiego, drugą obejmując go w pasie dość zaborczo. – I rozchyl usta.

- Czemu ty…?

- Bokkun lubi się całować. – Miya wzruszył ramionami. – To też dobra gra wstępna. Twoje ciało potrzebuje trochę czasu i stymulacji, by przygotować się na przyjęcie Alfy. Całowanie świetnie się do tego nadaje.

Akaashi nie zdążył zaprotestować, bo Miya nachylił się i zamknął mu usta pocałunkiem. Początkowo nie zareagował, biernie poddając się temu, co drugi Omega mu robił. Po chwili, gdy otrząsnął się z szoku i przyzwyczaił się do obecności obcego języka we własnych ustach, nieśmiało oddał pocałunek. Miya zamruczał z aprobatą, pokazując mu różne triki i pozwalając uczyć się na sobie. Co jakiś czas odsuwał się lekko, by dać mu wskazówki.

- Omegi mają wrażliwe podniebienie – powiedział, przyciskając czubek języka tuż za jego górnymi zębami. Akaashi jęknął cicho, a jego wejście automatycznie zaczęło robić się mokre. Bokuto kilka razy próbował pieścić tę partię jego podniebienia, uzmysłowił sobie nagle, ale za każdym razem Akaashi był zbyt spięty, by zareagować. Miya uśmiechnął się pewnie, zapewne wyczuwając jego podniecenie. – A Alfy uszy – dodał po chwili, obsypując jego szczękę pocałunkami, a potem biorąc płatek ucha między zęby i przygryzając go lekko i ssąc. Jeszcze chwilę przesunął usta w bok i pieścił wrażliwe miejsce tuż za jego uchem, zanim cofnął się o krok. – Tyle powinno na dzisiaj wystarczyć. – Westchnął teatralnie. – Bokkun powinien mi dziękować na kolanach.

- I… tyle wystarczy? – spytał Akaashi niepewnie.

- Na początek. Gdy nabierzesz pewności przy całowaniu i dotykaniu go oraz odkryjesz, co ciebie samego podnieca, zabierzemy się za to, jak rozgrzać Alfę do czerwoności, pieszcząc jego – zrobił nieokreślony ruch ręką – atrybuty.

Akaashi trochę bał się pytać, co dokładnie Miya miał na myśli. Trochę mu zazdrościł tego, jak pewnie czuł się we własnej skórze i że miał odwagę zawalczyć o to, czego pragnął.

Gdy pożegnali się i każdy z nich poszedł w swoją stronę, Akaashi zdał sobie sprawę, że nie może się doczekać kolejnego zbliżenia z Alfą. Chciał sprawdzić, czy wskazówki Miyi były trafne.

I zawalczyć o Alfę, który był dobrym materiałem na życiowego partnera.


Na przetestowanie swojej nowo nabytej wiedzy nie musiał czekać długo. Już tego samego dnia po kolacji, kiedy wracali do swojej komnaty, Akaashi czuł, jak z każdym krokiem tężeje atmosfera. Bokuto prowadził go za rękę, dziwnie milczący.

Gdy tylko zamknęły się za nimi drzwi komnaty, Alfa pocałował go, obejmując ramionami w pasie. Akaashi w pierwszej chwili znieruchomiał, jedynie biernie poddając się dotykowi i pozwalając się całować. Po chwili jednak zebrał się w sobie i uniósł dłonie, do tej pory luźno zwisające wzdłuż jego boków, by objąć Alfę za kark. A potem nieśmiało przycisnął swój język do języka Bokuto, który penetrował jego usta ciekawsko.

Bokuto odsunął się momentalnie, patrząc na niego wielkimi oczami. Jego oczy błyszczały z pożądania, nabierając głębi w blasku świec.

- ‘Kaashi… - mruknął zaskoczony. Akaashi, korzystając z chwilowego przypływu odwagi, musnął ustami policzek Alfy, jego szczękę, aż dotarł do ucha. Jak pokazał mu Miya, wziął płatek do ust i zaczął ssać delikatnie.

Na więcej nie miał czasu, bo Bokuto podniósł go za biodra i na oślep zaczął iść w kierunku łóżka, całując go zachłannie. Akaashi czuł dziwny ucisk w żołądku oraz ciepło rozlewające się pod skórą w okolicy krocza. Tym razem, gdy Bokuto przycisnął język do jego podniebienia, Akaashi poczuł nagły przypływ ekstazy i zamruczał z zadowolenia.

Bokuto był jak ogłuszony. Niemal zdarł z siebie ubrania, całując go raz za razem i pieszcząc jego usta językiem. Akaashi nie był w stanie za nim nadążyć, choć starał się z całych sił. Mimo to nie zaprotestował, ulegle układając się tak, jak Alfa tego chciał i pozwalając się rozebrać do naga.

Ta część była bardziej zdradliwa. Akaashi nie wiedział, co powinien robić w trakcie, więc splótł ręce na karku Alfy z nadzieją, że szybko przejdą do rzeczy. Tak też się stało. Bokuto pieścił go chwilę palcami, a gdy upewnił się, że Akaashi jest na niego gotowy, wsunął się w niego dość gwałtownie. Omega syknął, po części z dyskomfortu, po części z zaskoczenia. Bokuto nigdy jeszcze nie wszedł w niego tak… entuzjastycznie. Musiał zdać sobie z tego sprawę, bo znieruchomiał.

- W porządku? – spytał niepewnie.

Akaashi odetchnął głęboko i skinął głową.

- Tak. Możesz… możesz kontynuować.

Bokuto zagryzł dolną wargę. Zaczął się poruszać, kołysząc biodrami w przód i w tył i z każdym pchnięciem wchodząc w niego głębiej. Akaashi zamknął oczy, skupiając się głównie na doznaniach. Co jakiś czas Bokuto otarł się o wrażliwsze miejsce w jego wnętrzu, co Omega każdorazowo nagradzał cichym stęknięciem. Jak mówił Miya, jego reakcje nie uszła uwadze Alfy, który traktował je jako wyraźną zachętę i próbował trafić w to samo miejsce.

- Ja zaraz… – wysapał Bokuto. Jego twarz wykrzywiła się w ekstazie. Akaashi objął go mocniej nogami w pasie. Czuł, jak ciepłe nasienie Alfy zalewa jego wnętrze i z jego ust wyrwał się dziwny pomruk, który zaskoczył ich oboje.

Bokuto nachylił się i pocałował go w policzek czule, mrucząc jak kot. Jego twarz rozjaśniał szeroki, pełen zadowolenia uśmiech. Wysunął się z niego, a potem zjechał z pocałunkami niżej, pieszcząc niespiesznie zaróżowione sutki i łaskocząc wrażliwe boki. Akaashi wciągnął gwałtownie powietrze, gdy usta Bokuto oplotły jego męskość i wzięły ją do ust. W tym samym czasie ciekawskie palce wsunęły się w niego, drażniąc opuszkami ścianki jego odbytu. Akaashi kwiknął i ścisnął uda, dusząc przy tym stymulującego go Alfę. Bokuto spojrzał na niego z rozbawieniem i z jeszcze większym zapałem zaczął pieścić jego członek, przesuwając po nim językiem, ssąc główkę przy jednoczesnym poruszaniu głową w górę i w dół. Akaashi wczepił palce w pościel, jęcząc jak na torturach. Nie miał pojęcia, co się z nim dzieje. Czuł tylko dreszcze przechodzące po jego plecach wzdłuż kręgosłupa i ciepło rozlewające się w dole jego brzucha. Czuł, jak jego dolne partie spinają się coraz bardziej, aż nagle coś w nim wybuchło, wyrywając z jego gardła głośny jęk. Jego ciało opadło na posłanie bezwładnie jak kukiełka, której ktoś nagle podciął sznurki. Akaashi czuł się rozluźniony, zaspokojony i senny. Zastanawiał się niemrawo, czy to właśnie był orgazm.

Bokuto przełknął jego spermę i wytarł usta wierzchem dłoni. Opadł na posłanie obok niego, wzdychając z ukontentowanie. Przez cały czas nie spuszczał z niego wzroku.

- Podobało ci się? – spytał z nadzieją.

Akaashi skinął nieśmiało głową. Bokuto wyrzucił zwycięsko rękę do góry, uśmiechając się. Akaashi postanowił wykorzystać resztki lgnącej do niego odwagi i przysunął się do wojownika, obejmując go za szyję i wtulając się w jego umięśniony tors. Dłonie Bokuto natychmiast znalazły się na jego bokach, przyciągając go bliżej, a potem obejmując w pasie. Z gardła Alfy wyrwał się głośny pomruk, na który Akaashi odpowiedział własnym. Czuł się dziwnie… lekki. Bezpieczny. Spokojny. Bokuto smyrał go i całował jeszcze przez długie minuty, wdychając jego słodki zapach i ciesząc się jego obecnością.

Następnego dnia z królewskiej komnaty wreszcie wytoczyli się Oikawa i Iwaizumi. Król wyglądał, jakby ostatnich kilka dni nie zmrużył oka. Jego twarz pokryta była lekkim zarostem, był blady i niemrawy. Oikawa za to promieniał. Po jego pogruchotanym kolanie i zranionym boku nie pozostał nawet ślad. Musiał wyciągnąć z Alfy więcej niż tylko energię potrzebną do uleczenia ran, jeśli Iwaizumi tak źle to zniósł.

- O, stary, dobrze się czujesz? – spytał Kuroo, patrząc na jego szarą cerę i oczywiste zmęczenie.

Iwaizumi usiadł przy stole i westchnął.

- Nic mi nie będzie – powiedział. – Muszę tylko trochę odpocząć.

Akaashi spojrzał pytająco na Oikawę. Książę wzruszył ramionami niedbale, nakładając sobie na talerz ryż i umeboshi. Na wierzch wrzucił tamagoyaki – Akaashi nigdy nie rozumiał tego połączenia – oraz kilka łyżek duszonych warzyw. Żaden Alfa nic nie powiedział na to, że Omega się porządził i nałożył sobie jedzenie pierwszy. Jakby tego było mało, Oikawa nawet nie poczekał, aż reszta sobie nałoży, tylko od razu wziął do ręki pałeczki i zaczął pałaszować, napychając sobie policzki jak chomik.

W międzyczasie rozgorzała dyskusja, jak podzielić ziemie, które przejęli po wtrąceniu do lochów członków Izby Lordów. Kuroo musiał sporo czytać i mieć dobrą pamięć, bo sypał informacjami jak z rękawa. Bez problemu wymieniał najważniejszych szlachciców w królestwie, podawał lokalizację ich terytoriów, przybliżoną wartość majątku, ilość mieszkających tam ludzi… Praktycznie wszystko, o co Iwaizumi spytał. Nie umknęło to też uwadze księcia, który co prawda nie brał udziału w dyskusji, ale z pewnością uważnie się jej przysłuchiwał. Nie wszyscy generałowie w niej uczestniczyli. Daishou dorzucał tylko coś od czasu do czasu, bardziej próbując zdenerwować Kuroo niż wnieść coś do konwersacji, a Aone słuchał z uwagą, ale nie powiedział ani słowa. Akaashi w sumie nie słyszał, by ten Alfa kiedykolwiek się odezwał.

Po śniadaniu Iwaizumi chciał, by wszyscy generałowie dołączyli do niego przy okrągłym stole i kontynuowali rozmowę. Oikawa również został zaproszony do dyskusji. To, jak ziemie zostaną podzielone pomiędzy innych ludzi, miało w dużej mierze zależeć od niego. Oikawa się zaparł, że bez Akaashiego nie idzie. Kuroo natomiast dorzucił, że chętnie posłuchałby, co Kenma ma do powiedzenia na ten temat. Takim sposobem wszyscy trzej dołączyli do Alf.

Akaashi musiał przyznać ze wstydem, że słuchał bardzo wybiórczo i odetchnął z ulga, kiedy spotkanie się skończyło. Większość czasu i tak spędzili na słuchaniu, jak Oikawa przekomarza się z Iwaizumim, odrzucając każdą jego propozycję i sugerując coś innego. Koniec końców Iwaizumi wyglądał, jakby miał ochotę rwać sobie włosy z głowy. Nawet po ich wyjściu on i książę dalej się sprzeczali i nie zapowiadało się, by szybko skończyli.

- O rany – rzucił Bokuto ze śmiechem. – Napięcie seksualne pomiędzy tą dwójką jest zabójcze.

Kuroo westchnął.

- Do dnia koronacji zostały dwa tygodnie – powiedział. – Wygląda na to, że znowu wszystko zostaje na mojej głowie. Kenma? Miałbyś ochotę mi pomóc?

Akaashi spojrzał na przyjaciela, który stał obok i próbował wtopić się w ścianę. Słysząc pytanie Kuroo, Kenma uniósł głowę i spojrzał na Alfę. Skinął mu na zgodę. Nie dało się przeoczyć, że Kuroo oznaczył go swoim zapachem, co musiało skutecznie odstraszać inne Alfy. Z jednej strony Akaashi czuł ulgę, że Kenma nie musi się martwić o to, że ktoś go zaatakuje. Z drugiej strony obawiał się, że Kuroo prędzej czy później upomni się o zapłatę, a cena, jaką zażąda, będzie dla Kenmy zbyt wysoka.

- To chodźmy i bierzmy się do roboty – powiedział Kuroo, wyciągając do Omegi dłoń. – Ktoś musi zadbać o to, by nikt nie puścił wszystkiego z dymem.

Kenma nieśmiało uścisnął jego dłoń. Widząc uniesione brwi Akaashiego, tylko wzruszył ramionami. Kuroo pociągnął go w stronę schodów i po chwili w korytarzu został tylko on, Bokuto i Miya.

- Akaashi! Masz ochotę wybrać się na spacer? Moglibyśmy przejechać się gdzieś konno, co ty na to?!

- Oczywiście, Bokuto-san – zgodził się łatwo. – Wspaniały pomysł. Przyda nam się trochę świeżego powietrza.

Bokuto rozpromienił się.

- Jak wrócicie? – wtrącił Miya, patrząc na Akaashiego porozumiewawczo.

Omega spojrzał na swojego Alfę.

- Jeśli Bokuto-san nie ma nic przeciwko.

Sądząc po jego minie, Bokuto miał wiele przeciwko.

- Znowu chcesz mi zabrać Akaashiego?! Po co ci on? – spytał, dąsając się jak dziecko.

- Będziemy się całować – odparł Miya z kamienną twarzą.

Bokuto zrobił wielkie oczy.

- Łoo, będę mógł popatrzeć?!

Akaashi zapatrzył się na niego z niedowierzaniem. Ręka świerzbiła go, by pacnąć Alfę w głowę.

- Nie w tym życiu – odparł Miya. – Nie masz ciekawszych rzeczy do roboty?

- Ciekawszych niż dwie całujące się omegi? Zdecydowanie nie! Może jednak nie powinienem zwlekać z oznaczeniem drugiej Omegi. – Akaashi zesztywniał. – Moglibyśmy się razem świetnie bawić! – Bokuto spojrzał na Akaashiego z entuzjazmem, zapewnie szukając w nim poparcia. Zamiast tego zobaczył oczy spuszczone w dół i dłonie zaciśnięte w pięści. Cały zapał z niego uleciał. – Akaashi?

- Jesteś kretynem – stwierdził Miya.

- Powiedziałem coś nie tak? – spytał Bokuto z konsternacją.

- Do później – rzucił Miya do Akaashiego i odszedł, pogwizdując pod nosem.

- Powiedziałem coś nie tak? – zapytał ponownie Bokuto. Choć zwykle był dość mało spostrzegawczy, tym razem wyczuł, że coś miało się na rzeczy.

Akaashi nie wiedział, jak z nim na ten temat porozmawiać. Nie wiedział nawet, czy było o czym. Uśmiechnął się więc tylko słabo i pokręcił przecząco głową. Bokuto nie do końca mu uwierzył, bo zerkał na niego niepewnie co jakiś czas i był dziwnie cichy.

Bokuto zabrał go na polanę w lesie, gdzie Akaashi często widywał ćwiczącego Sakusę. Usiedli nieopodal nad małym strumykiem. Bokuto postanowił popływać. Rozebrał się do naga i wskoczył do wody, podczas gdy Akaashi został na brzegu i jedynie zanurzył w niej nogi do połowy łydki. Choć rozmawiali ze sobą w miarę normalnie, nie dało się przeoczyć napiętej atmosfery. Bokuto jeszcze kilka razy zapytał, czy zrobił coś nie tak, ale Akaashi pokręcił tylko przecząco głową. Nieważne jak bardzo nadskakiwał mu na co dzień, Akaashi wiedział, że nie ma prawa mu dyktować, z kim może się związać, a z kim nie. Nie chciał igrać z losem. Bokuto już i tak wykazywał się o wiele większym zrozumieniem i cierpliwością niż Akaashi śmiał marzyć. Nie miał ochoty ani odwagi przyprzeć go do muru w obawie o czekające go wtedy konsekwencje.

Może zamiast lekcji seksu powinien poprosić Atsumu, żeby nauczył go walczyć. Nie zanosiło się na to, by bycie dobrym w sypialni mu w czymkolwiek pomogło.

Gdy kilka godzin później spotkał się z Miyą na kolejną lekcję, jego zapał do nauki nowych trików i sztuczek znacznie osłabł.

- Nie poddawaj się – rozkazał Miya, patrząc na niego ze zmarszczonymi brwiami. Od razu go przejrzał. – Nie jesteś w tak kiepskiej sytuacji jak ci się wydaje.

- Powiedz to Bokuto – odparł Akaashi smutny i sfrustrowany.

- Nie, to ty powiedz Bokuto, że jest kretynem – odparował Atsumu. Splótł ręce na piersi. – Nawet ja wiem, że kluczem do sukcesu jest komunikacja. Bokkun to idiota, ale nie będzie o tym wiedział, jeśli nikt mu nie powie.

- Jakie mam prawo cokolwiek mu mówić? To mój Alfa. Jeśli będzie chciał kogoś oznaczyć, nie będę w stanie go powstrzymać. Nie umiem walczyć.

- Może nie, ale tylko dlatego, że Bokkun ma pewne prawa, nie oznacza, że z nich skorzysta. Powiedz mu, że nie chcesz się nim dzielić, a na pewno weźmie to pod uwagę. – Akaashi spojrzał na niego sceptycznie. Szczerze wątpił, by jakikolwiek Alfa zrezygnował ze swego prawa oznaczenia więcej niż jednej Omegi. – Rozprosz go. Nawet jeśli przeszło mu przez głowę, by rozejrzeć się za kolejną Omegą, masz szansę odwrócić jego uwagę.

- Jak?

Miya uśmiechnął się szelmowsko.

- Przejmij inicjatywę.

Przez kolejne dwie godziny Miya podpowiedział mu tyle rzeczy, że Akaashiemu kręciło się w głowie. I robiło słabo na myśl o tym, by spróbować zainicjować choć jedną z rzeczy, o których się dowiedział. Nie pomógł fakt, że Miya gdzieś spod ziemi wyciągnął książkę, która zawierała obrazki pary splecionej w miłosnym uścisku nie pozostawiające wiele wyobraźni. Im więcej widział, tym większe robił oczy. Miya tylko mruczał z zaciekawieniem na co niektóre propozycje, jakby już planował, kiedy i z kim je wypróbować.

- To was zajmie na dłuuugie wieczory – stwierdził Atsumu.

- W nieskończoność tego nie odwlekę – zauważył Akaashi, wachlując się nowelą, którą ktoś zostawił na biurku obok. – Ale co mam do stracenia? – mruknął pod nosem. Alternatywa była tylko jedna i niezbyt kusząca.

- I to rozumiem. Jeśli mogę ci coś zasugerować… Zacznij od obciągania. Alfy mają fioła na tym punkcie.

Akaashi zaczerwienił się.

- Masz na myśli… Chcesz, żebym… - urwał. Nie potrafił tego z siebie wykrztusić.

- Wziąć jego penisa do ust – dokończył obcesowo drugi Omega.

Akaashi zawahał się.

- J-ja nie wiem, czy…

- Jeśli mi nie wierzysz, zrób mały eksperyment. – Miya nachylił się i wymruczał mu do ucha, co powinien zrobić następnym razem, kiedy wylądują razem w łóżku.

Akaashi nie był tchórzem, ale potrzebował kilka dni, żeby nabrać pewności siebie i zrobić coś ponad to, co wcześniej. Bokuto zaczął zauważać, że Akaashi niezdarnie próbuje wziąć udział w zbliżeniu, co tylko bardziej go nakręcało. Wcześniej kochali się raz dziennie, czasami dwa. Rekordem była noc, kiedy Bokuto go oznaczył. Przynajmniej do chwili, kiedy Miya wziął Akaashiego pod swoje skrzydła. Bo gdy Bokuto zwęszył, że nie jest w tym wszystkim sam, zaczął inicjować seks częściej i częściej.

Akaashi nie sądził, by to było możliwe, ale jego dzień zaczynał się i kończył zbliżeniem. Bokuto z każdym dniem nakręcał się coraz mocniej, biorąc go raz za razem dopóki nie brakło mu sił. A że był aktywnym, zdrowym mężczyzną, siły miał niespożyte. Coraz częściej też udawało mu się doprowadzić Akaashiego do orgazmu. Nieustanne eksplorowanie jego ciała pozwoliło mu nauczyć się, jak go pobudzić i podniecić oraz pchnąć na drugą stronę mocy. Akaashi łapał się na tym, że wyczekiwał wieczoru i chwili, kiedy Bokuto znowu go posiądzie. Czucie go w sobie i na sobie stawało się uzależniające, a samo myślenie o tym podniecało go na tyle, że robił się mokry.

Tyle oraz cierpliwość i natychmiastowa akceptacja wszystkiego, co zrobił, sprawiła, że wreszcie zebrał się w sobie. Siedząc na kolanach Bokuto, obejmował go za szyję i całował głęboko. Ręce Alfy błądziły po jego plecach, paznokcie drażniły delikatnie skórę wzdłuż kręgosłupa. Dopiero zaczynali, ale Akaashi wiedział, że to nie potrwa długo, nim Bokuto zacznie się wiercić, chcąc się w niego wsunąć. Bokuto do wszystkiego podchodził z nadzwyczajnym entuzjazmem i nie potrzebował wiele, by się nakręcić. Zbierając się w sobie, Akaashi odsunął się lekko i chwycił jedną z jego dłoni. Z sercem w gardle uniósł ją do ust i, patrząc Bokuto prosto w oczy, wsunął między wargi jego wskazujący palec.

Wzrok Bokuto od razu przykleił się do ust, które ssały go i lizały, poruszając w przód i tył sugestywnie. Miya pokazał mu tylko raz i Akaashi nie był pewny, na ile udało mu się odwzorować jego ruchy. Policzki Bokuto były zaróżowione, a jego oddech ciężki i urywany. Zagryzł dolną wargę i jęknął przeciągle, jakby nie mogąc uwierzyć, że Akaashi naprawdę to robił.

Czując się trochę pewniej, Akaashi sięgnął drugą ręką w dół i pociągnął za brzeg spodni Alfy na tyle, by wyłoniła się ukryta pod nimi erekcja. Dotknął jej niepewnie. Bokuto zacisnął dłonie na jego biodrach wręcz do bólu, patrząc na palce Akaashiego zaznajamiające się po raz pierwszy z tą partią jego ciała. Aksamitny dotyk Omegi doprowadzał go do szału.

Bokuto wpił się w jego usta, jeszcze bardziej nieskoordynowany niż zwykle. Akaashi odwzajemnił jego pocałunek, bardziej skupiony na tym, co działo się niżej. Ujął pewniej przyrodzenie Alfy i zaczął przesuwać ręką w górę i w dół, szukając odpowiedniego rytmu i kąta. Wystarczyło kilka pociągnięć i przyciśnięcia kciuka do nabrzmiałej główki, by Bokuto doszedł z cichym jękiem.

Akaashi odsunął się i zamrugał.

Łał, pomyślał, trochę niedowierzając. To serio zadziałało.

Bokuto objął go i przekulał ich na łóżku tak, by mieć Omegę pod sobą i zaczął obsypywać go pocałunkami po policzkach, szczęce i szyi, szepcząc jego imię z niemal nabożną czcią.

Miya jest cholernym cudotwórcą, dodał w myślach, obejmując Bokuto i przesuwając dłońmi po jego umięśnionych plecach. Z dnia na dzień postura i siła Alfy coraz bardziej mu imponowała w jakiś prymitywny, trudny do zrozumienia sposób.


Nie tylko oni znaleźli wspólny język. Stało się to krystalicznie czyste kilka dni później, gdy wybrali się na spacer i natknęli w lesie na zaskakujący widok.

- Co do…

Obaj stanęli jak spetryfikowani. Żaden z nich nie był w stanie odwrócić oczu od pary na polanie.

Sakusa trzymał Miyę za biodra, nabijając go na swego członka przy każdym ostrym pchnięciu. Poruszał się gwałtownie, uderzając o jego pośladki z cichym plaskiem, a z jego ust wydobywał się ni to pomruk, ni to warkot. Miya pojękiwał głośno, zaciskając dłonie na trawie. Nawet z tej odległości widać było jego twarz wykrzywioną w ekstazie.

Sakusa pchnął go bardziej w dół, zmuszając Miyę do opuszczenia przedniej części ciała do samej ziemi, podczas gdy jego tyłek nadal znajdował się wysoko w powietrzu. Akaashi patrzył jak zahipnotyzowany, nie mogąc uwierzyć, że ktoś tak dumny i silny jak Miya był w stanie do tego stopnia oddać komuś kontrolę nad swoim ciałem.

- Cholera – mruknął Bokuto, łapiąc go za biodra i dociskając do swego twardego podniecenia. Akaashi przełknął. Nie dziwił się, że jego Alfa podniecił się w takiej sytuacji. Sam czuł, że robi się mokry. Zarówno widok na polanie jak i obecność stojącego za nim Alfy działały na niego pobudzająco. Bokuto oddychał ciężko w jego kark, muskając go ciepłym oddechem. Jego duże dłonie obejmowały go ciasno, a biodra ocierały o niego sugestywnie.

Akaashiemu zapaliła się w głowie czerwona lampka, kiedy Bokuto zaczął podciągać mu tunikę do góry.

- Nie – syknął. Zaczął się wiercić, próbując odsunąć od napalonego mężczyzny, ale on zdawał się tego w ogóle nie zauważać. Cała jego uwaga skupiona była na polance. Kątem oka Akaashi zobaczył jak Sakusa wysuwa się z Miyi i obraca go na plecy. Taki jawny przejaw zwierzęcej siły sprawił, że śluz zaczął spływać po jego udach.

Zakwilił i zacisnął nogi. Nie mógł uwierzyć, że tak bardzo się podniecił.

Sakusa poderwał głowę i zawarczał głośno. Akaashi struchlał, przerażony jego agresywnym warknięciem skierowanym ewidentnie w ich stronę. Bokuto zawarczał w odpowiedzi zwierzęco, a potem cofnął się o krok. Powoli wycofali się i oddalili z polany, dając parze trochę prywatności. Bokuto pociągnął go kawałek w las, rozglądając się. Wyglądał, jakby czegoś szukał.

- Bokuto-san?

Alfa zatrzymał się gwałtownie i obrócił do niego. Jego złote oczy były pełne pożądania. Nim Akaashi zdążył go zapytać, czy dobrze się czuje, Bokuto pocałował go głęboko, niezdarnie próbując rozchylić poły jego tuniki. Omega zarumienił się jak piwonia i zaczął rozglądać panicznie, czy aby na pewno nikogo nie ma w pobliżu. Nie chciał, żeby ktoś ich podglądnął tak, jak oni przypadkiem zobaczyli Sakusę i Miyę.

Bokuto zdawał się nie mieć takich oporów. Gdy udało mu się odsunąć ubrania na tyle, by nie wchodziły mu w drogę, zsunął lekko spodnie, obnażając swoją męskość i jądra. Bezceremonialnie chwycił go pod kolanami i uniósł, oplatając się jego nogami w pasie, a potem oparł go o drzewo dla złapania równowagi. Akaashi otworzył usta, by zaprotestować. Nim jednak jakiekolwiek słowa protestu wydostały się spomiędzy jego warg, wyprzedził je głośny jęk, gdy czubek męskości zagłębił się w nim z łatwością. Grawitacja i nadmiar śluzu zrobiły swoje, bo Bokuto z irytującą łatwością wszedł w niego po nasadę.

- B-Bokuto-san!

Akaashi sam nie był pewien, czy protestuje, czy zachęca Alfę do wzięcia go z większym entuzjazmem. Zamknął oczy, opierając tył głowy o korę drzewa i poddał się ruchom partnera, w którego wstąpił istny demon. Bokuto przyciskał go niemal boleśnie do drzewa, poruszając rytmicznie biodrami. Akaashi doszedł po kilku głębszych pchnięciach, ciągle jeszcze nieprzyzwyczajony do tego, jak przyjemne stały się ich zbliżenia. Bokuto potrzebował chwilę dłużej, ale i on skończył zaskakująco szybko z jego imieniem na ustach.

Wraz z orgazmem cała siła z niego wyparowała, bo pod Bokuto ugięły się kolana. Odsunął się od drzewa z Akaashim w ramionach i padł do tyłu na ściółkę leśną, oddychając ciężko. Akaashi wstrzymał na chwilę oddech, kiedy nagle znaleźli się na ziemi. Bokuto zamknął oczy, obejmując go luźno w pasie. Miał na tyle przytomności umysłu, by pociągnąć za tunikę Akaashiego i ukryć ich kompromitujący stan. Alfy rzadko zakleszczały poza swoją rują. Właściwie działo się to tylko w przypadku, gdy poza rują oznaczały Omegę. Bokuto musiał być blisko rui lub widok Sakusy i Miyi wpłynął na niego do tego stopnia, że zapragnął go ponownie oznaczyć.

- Co w ciebie wstąpiło, Bokuto-san? – mruknął, opierając brodę na jego torsie i zerkając na niego.

- To było takie podniecające, ‘Kaashi! I nawet nie próbuj zaprzeczać.

Akaashi westchnął. Bokuto na pewno czuł zapach jego feromonów w powietrzu, co nie było pomocne w opanowaniu własnego podniecenia. Mimo wszystko czuł się dziwnie z myślą, że zrobili to w lesie, w świetle dnia, gdzie każdy mógł ich przyłapać. Gdzie chwilę wcześniej sami kogoś przyłapali.

Wyraz jego twarzy, pomyślał Akaashi sennie, przypominając sobie usta rozchylone w ekstazie i przymknięte oczy. Widać nawet Miya potrzebował czasami oddać komuś nad sobą kontrolę.

- Miya-san chyba polubił Sakusę – mruknął sam do siebie.

- Och, zdecydowanie – poparł go Bokuto, szczerząc się. – Nie sądziłem, że dożyję dnia, w którym Tsum-Tsum pozwoli się oznaczyć Alfie.

Akaashi spojrzał na niego zaskoczony.

- Sakusa-san go oznaczył?

Bokuto mruknął potakująco.


Komentarze

  1. Super. Nie mogę się już doczekać kolejnego rozdziału. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Widać ,że Akashiemu zależy na Boku ,chłopak się stara i widać ,że coraz lepiej im wychodzą zbliżenia. Zwłaszcza ,że Akashii zaczyna być otwarty na nowe doznania. Super rozdział . Mam nadzieję ,że następny pojawi się szybciutko pozdrawiam w

    OdpowiedzUsuń
  3. Bokuto jest okrutny. Powiedział przy Akashim, że chce oznaczyć innego omegę 😭

    OdpowiedzUsuń
  4. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział ��

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

A perfect mate [6/6]

A perfect mate [1/6]

When two forces clash [1/7]

A perfect mate [2/6]

A perfect mate [3/6]

A perfect mate [4/6]

To cheat the system [3/3]

A perfect mate [5/6]

When two forces clash [4/7]